Ten jeden krok dzieli cię od snu…
Za tobą dzień… przemocy… co nas… Popycha do zła… obłudy i kłamstw…

Ten jeden krok… droga w dół…
To twojej duszy głos…
Widzę mrok, to płonie nowy LĄD…
Tylko wiatr – posłaniec KOŃCA…
Przeraża…

Czekając na lot do nieba…
Zbierając okruchy chleba…
Stoisz bezradnie patrząc w mur…

Strach… stary druh…
Rozrywa twój świat… ugina ci kark…
Przegrałeś… znów… masz już dość…
Do końca życia, lecz to… nie potrwa dłużej…

Gdy zrobisz krok… droga w dół…
To Twojej duszy głos…
Widzę mrok, to płonie nowy LONT…
Teraz wiatr gra REQUIEM KOŃCA…
Ogłusza…

Czekając na lot do nieba…
Zbierając okruchy chleba…
Stoisz bezradnie patrząc w mur…
Za którym nic już nie ma…
A kiedy wylecisz z nieba…
Stacja końcowa – ziemia
Twardych kamieni głośny…

TO NIE SEN NA DNIE – TO ICH KRZYK!!!
Widzę lot… KONIEC… CIEMNO!!!
Słyszę krzyk – WSZYSTKO JEDNO!
Jeden krok – POCZĄTEK KOŃCA…
TO KAMIENIE NA DNIE! TO ICH KRZYK!!!

Czekając na lot do nieba…
Zbierając okruchy chleba…
Stoisz bezradnie patrząc w mur…
Za którym nic już nie ma…
A kiedy wylecisz z nieba…
Stacja końcowa – ziemia
Twardych kamieni głośny…

… krzyk… który trwa… dzieli cię… od dna…
Przegrałeś… strach… stary druh…
Rozerwie ci świat! Rozerwie ci duszę!

Gdy zrobisz krok… droga w dół…
Twojego strachu głos…
Widzę mrok… To płonie NOWY YORK…
Może wiatr… Posłaniec KOŃCA…
PRZERAZI CIĘ…

Czekając na lot do nieba…
Zbierając okruchy chleba…
Stoisz bezradnie patrząc w mur…
Za którym nic już nie ma…
A kiedy wylecisz z nieba…
Stacja końcowa – ziemia!
Twardych kamieni głośny…

TO NIE SEN NA DNIE – TO ICH KRZYK!!!
Widzę lot… KONIEC… CIEMNO!!!
Słyszę krzyk – wszystko jedno…
Jeden krok – POCZĄTEK KOŃCA…
TO KAMIENIE NA DNIE! TO ICH KRZYK!!!

Czekając na lot do nieba…
Zbierając okruchy chleba…
Stoisz bezradnie patrząc w mur…
Za którym nic już nie ma…
A kiedy wylecisz z nieba…
Stacja końcowa – ziemia!
Twardych kamieni głośny krzyk!
Może wiatr przerazi cię… ZATRZYMA CIĘ…